III Niedziela Zwykła, Mt 4, 12 -23
„I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną,
a uczynię was rybakami ludzi.
Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.”
To raczej nie był pierwszy raz, kiedy spotkali Jezusa. Poznali się jakiś czas przed uwięzieniem Jana Chrzciciela, nad Jordanem (pisze o tym Jan Ewangelista). Wtedy Szymon został nazwany Piotrem. Wtedy Andrzej i prawdopodobnie Jan poszli z Jezusem tam, gdzie mieszkał i zostali u Niego. Być może byli z Nim na weselu w Kanie, widzieli pierwszy cud. Co stało się później? Dlaczego wrócili do codzienności, do swojej pracy, do ryb, do naprawiania sieci, do swoich rodziców, do teściowej, do „normalności”?
Co w Nim było takiego – kiedy jeszcze ludzie nie widzieli w Jezusie Boga – że po jednym Jego zdaniu zostawiali wszystko i, tak jak stali, szli za Nim? Co w nich było takiego, że potem odchodzili? Co w nas jest takiego, że odchodzimy?
Chrystus przychodzi nad Jezioro Galilejskie, do miejsca, w którym toczy się życie Jana, Jakuba, Piotra i Andrzeja, do tego, z czego żyją, wokół czego kręci się ich świat. I mówi do nich językiem, który znają. Do rybaków mówi: „uczynię was rybakami ludzi”.
To jest najlepsza nowina w tej Dobrej Nowinie. Że On po nas wraca. Pozwoli się znaleźć, jeśli będziemy szukać, ale też: znajdzie nas, jeśli pozwolimy się znaleźć. Siedem razy albo siedemdziesiąt siedem razy.
Zostaw to przekonanie, że musisz sama – wydaje się mówić – Ja wezmę wszystko, czym jesteś i zrobię z tego coś lepszego. Zostaw to szukanie we wszystkim siebie; Ja cię stworzyłem - Ja wiem, czego ci potrzeba. Zostaw tę pychę; chodź ZA mną. Zostaw ten ciągły lęk o siebie; przecież Ja jestem z tobą. Zostaw swoje skostniałe myślenie; nawróć się. Zostaw te próby wypełnienia się byle czym; to Ja niosę światło.
Zostaw swoją strefę komfortu. Chodź, będziemy kochać!