Początek swoich znaków Jezus uczynił w Kanie Galilejskiej podczas wesela, tam „objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). Byli Mu posłuszni, nie dyskutowali z Nim, nie poddawali w wątpliwość Jego słów. Posłuchali Maryi i czynili to, co Jezus im mówił. Dzięki temu mogli być świadkam pierwszego cudu Jezusa. On zatroszczył się o to, aby weselnikom nie zabrakło wina i pomnożył ich radość. Dla Niego ważne były ich bieżące potrzeby, które zostały zauważone przez Maryję. Jezus troszczy się rownież o nas. Pragnie aby nasze życie wydało obfite owoce, abyśmy dojrzewali w wierze, wzrastali w miłości do Boga i ludzi. Potrzebuje naszej współpracy z Jego łaską, bo bez Niego przecież nic nie możemy uczynić (J 15,5). Każdego dnia czeka na zaproszenie z naszej strony, bo tylko wtedy będzie mógł przemieniać nasze życie. Niczego nie zrobi na siłę. Nie tylko chce być z nami w najtrudniejszych momentach naszego życia, kiedy przychodzimy do niego i błagamy o ratunek. On pragnie przeżywać z nami również nasze radości i sukcesy, naszą najzwyklejszą codzienność. Mówi do nas słowami Ewangelii i chciałby abyśmy słuchali Jego głosu nie tylko „od święta” ale abyśmy żyli Słowem Bożym tak, aby Ono stało się naszym chlebem powszednim. On pragnie być Bogiem całego naszego życia.
Warto zabiegać o wierne budowanie relacji osobistej z Jezusem w naszej codzienności, wtedy łatwiej będzie nam czynić wszystko cokolwiek nam powie. Maryja zawsze będzie prowadzić nas do swojego Syna i uczyć postawy całkowitego zawierzenia Bogu. Dzięki Niej zrozumiemy, że pokora, służba i posłuszeństwo prowadzi do pełni życia, do oddania chwały Bogu i życia dla drugiego człowieka. Wystarczy zaprosić Jezusa do swojego życia i zaufać Jego miłości tak jak uczniowie zaufali swojemu Mistrzowi w Kanie Galilejskiej. Zaufali i uwierzyli, w Niego.
A ja …… czy wierzę w to, że Bóg naprawdę pragnie mojego szczęścia i życia w pełni radości wypływającej z tego, że moje życie należy do Niego?