Tak mało czasu zostało już do świąt. Przed nami najważniejsze dni w życiu każdego chrześcijanina, dni w których będziemy mogli najpierw rozważać mękę i smierć naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, by potem móc cieszyć się blaskiem Jego zmartwychwstania.
Można by stwierdzić, że Jezus Chrystus wzywa mnie do rzeczy niemożliwej, bo jak tu myśląc czysto po ludzku mam zrezygnować z siebie, ze swoich ambicji i racji?
W świetle dzisiejszej Ewangelii o dziesięciu trędowatych (Łk 17, 11-19) Boża wierność przymierzu przejawia się m.in. w tym, że nawet wobec ludzkiej niewdzięczności JAHWE nie cofa swojej łaski. Wszak ci, którzy zostali oczyszczeni, a mimo to nie powrócili, by głośno oddać Stwórcy chwałę, nie zapadli ponownie na trąd z tego powodu.
Czy wielu ludzi osiągnie zbawienie? Do Chrystusa z tym poważnym egzystencjalnym problemem zwraca się człowiek, którego imienia Ewangelista nie zapisał - być może to pytanie padało wielokrotnie, może nawet ze strony samych Apostołów.
Jedynie w relacji św. Łukasza pojawia się wzmianka, że Pan Jezus powołał nie tylko ścisłe grono Apostołów, zwanych od ich liczby - „Dwunastu”, ale również szersze grono siedemdziesięciu dwóch, nazywanych „uczniami”. Wg niektórych rękopisów było ich siedemdziesięciu, co stanowi wyraźną analogię do 70 narodów ziemi (Rdz 10), 70 starszych (Lb 11,16.17.24n), do 70 członków Sanhedrynu.
Wzajemna nienawiść między Izraelitami a Samarytanami sięga VIII w. przed Chr., kiedy po zdobyciu północnego królestwa Izraela przez króla Asyrii Sargona II w latach 732 - 722 przed Chr. wysiedlono znaczną część mieszkańców w głąb Asyrii. Na ich miejsce sukcesywnie sprowadzano ludność imperium asyryjskiego w latach 721 - 680 przed Chr. Spowodowało to przemieszanie się resztek ludności żydowskiej z poganami oraz synkretyzm religijny. Żydzi nazywali Samarytan „kutim”, czyli „cudzoziemcami”, nie-żydami. Samarytanie nie chcieli przenosić swojego kultu Jahwe do Jerozolimy, lecz sprawowali go w lokalnych świątyniach.